Prof. dr hab. n. med. Zbigniew Bartuzi – kierownik Katedry i Kliniki Alergologii, Immunologii Klinicznej i Chorób Wewnętrznych Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 w Bydgoszczy. Do zainteresowań naukowych prof. Bartuzi należą alergologia, gastroenterologia oraz immunologia kliniczna. W szczególności badania dotyczące procesów nadwrażliwości typu alergicznego tkanek przewodu pokarmowego, badania nadwrażliwości alergicznej na pokarmy, mechanizmy reakcji IgE-zależnych i niezależnych, a także praktyczne zastosowanie nowych metod diagnostycznych w rozpoznawaniu alergii.
____________________________
-
Przyjęło się uważać, że alergia pokarmowa jest „wynalazkiem” współczesnym, który kilkadziesiąt lat temu w ogóle nie istniał. Czy rzeczywiście tak jest, czy może obecnie na alergię pokarmową zwracamy baczniejszą uwagę?
– Alergia pokarmowa towarzyszy nam od zawsze, od zarania naszych dziejów. Dowodzą tego przekazy z literatury jeszcze sprzed czasów Hipokratesa. Lekarze jednej z najstarszych cywilizacji – babilońskiej – opisywali dokładnie zaburzenia chorobowe występujące u osób po spożyciu jaj. Nawet Talmud Babiloński zawiera wzmiankę o złej tolerancji jaj. Co więcej, przeczytamy w nim także o leczeniu tego schorzenia poprzez podawanie początkowo małych ilości jajka, a z czasem ich zwiększanie. Można więc powiedzieć, że to były pierwsze wzmianki o immunoterapii. W kolejnych wiekach oczywiście znajdujemy stosunkowo liczne opisy przypadków, które można z całą pewnością uznać za reakcję alergiczną na pokarm.
Przypominam, że termin „alergia” został wprowadzony dopiero w roku 1907 przez Clemensa Petera von Pirqueta i w tamtych czasach był zupełnie nieznany. Jednak charakter opisywanych objawów świadczy o tym, że to była z pewnością alergia na pokarm. Natomiast gwałtowny rozwój takich nauk jak genetyka, biochemia, biologia, inżynieria genetyczna pozwolił zwrócić uwagę na te zjawiska i zrozumieć mechanizmy patogenetyczne.
Bardzo wiarygodne badania, bo wykonywane przy użyciu podwójnie zaślepionej, kontrolowanej placebo próby prowokacji, wykazały, że dziś ponad 10% dzieci w Australii cierpi z powodu alergii na pokarm. Pojawiły się również badania europejskie, które potwierdziły wzrost występowania tego typu nadwrażliwości. W ciągu ostatnich lat liczba osób z alergią pokarmową powiększyła się dwukrotnie. Natomiast liczba pacjentów zgłaszających się na oddziały SOR-u z powodu niepożądanych reakcji na pokarm zwiększyła się siedmiokrotnie. Trzeba również pamiętać, że aż 8% pacjentów, którzy mają nadwrażliwość na pokarmy typu alergicznego, to osoby, które doznały lub doznają najcięższego jej objawu, czyli wstrząsu anafilaktycznego. Jest to sytuacja, która sprawia, że alergii pokarmowej przyglądamy się jeszcze baczniej.
-
Panie profesorze może porozmawiajmy o przyczynach alergii pokarmowych. Czy w tym przypadku istotniejsza jest atopia, czyli pewna skłonność do występowania tego typu chorób, czy raczej prym wiodą czynniki środowiskowe i nasz styl życia?
– Atopia jest skłonnością do występowania chorób alergicznych, ale związanych z pewnym defektem genetycznym, polegającym na wzmożonej syntezie przeciwciał klasy IgE. Chociaż z atopią się rodzimy, to zdarza się, że ktoś może mieć geny predysponujące do jej wystąpienia, ale alergia nigdy się u niego nie ujawni. Muszą zatem istnieć inne przyczyny, które decydują o wystąpieniu choroby.
Czynniki środowiskowe odgrywają tak samo dużą rolę jak atopia, a niektórzy badacze uważają, że nawet większą. Do tych czynników należą m.in. zmiany klimatyczne, czyli smog, kwaśne deszcze, a także wszystko, co wpływa na zanieczyszczenie gleby i wody. Oprócz tego szkodzi nam palenie papierosów, nadużywanie leków, zwłaszcza antybiotyków. Duży wpływ na wystąpienie alergii ma również westernizacja naszego życia, czyli zmieniające się nawyki żywieniowe. Jak się podkreśla, są one jednym z podstawowych czynników decydujących o wystąpieniu alergii. Mówimy tu o spożywaniu pokarmów częściowo sztucznych, z dużą dawką dodatków do żywności, konserwantów, emulgatorów, poprawiaczy smaku, barwników. Nie pomaga nam również spożywanie posiłków w pośpiechu.
-
Panie profesorze, czy obecny profil alergii pokarmowych różni się od tego sprzed 5–10 lat? Czy w Polsce również uczulamy się na nowe pokarmy?
– Mamy różne profile uczulenia, inny u dzieci, inny u dorosłych. Z punktu widzenia klinicznego można powiedzieć, że alergia pokarmowa ma różne twarze. Obecna w tym roku na Sympozjum Alergii na Pokarmy w Bydgoszczy prof. Isabel Skypala z Londynu napisała istotny artykuł oparty na badaniach europejskich i amerykańskich, który zatytułowała „Zmiana twarzy alergii pokarmowej u dorosłych”. Na podstawie badań udowodniła, że 80% alergii pokarmowych występujących u dorosłych to alergie krzyżowe i tzw. alergie LTP (LTP – to grupa białek roślinnych, do których należą, m.in. białka brzoskwini, truskawki, kiwi, jabłka, gruszki, wiśni, pomidora – przyp. red.). Przypominam, że alergia na białka LTP może powodować ciężkie objawy prowadzące nawet do wstrząsu anafilaktycznego.
-
Zmian doczekała się również wielka ósemka alergenów pokarmowych…
– Wielka ósemka najczęściej uczulających alergenów została opracowana w 1999 roku. Znalazły się w niej: mleko krowie, jaja, ryby, skorupiaki i mięczaki, orzechy, orzeszki arachidowe, soja oraz pszenica. Ale ta lista również się zmienia, w ubiegłym roku został do niej dopisany jeszcze jeden alergen, mianowicie sezam. W naszej klinice spotykamy się również z ciężkimi reakcjami po spożyciu rzadkich, nowych u nas alergenów. Niedawno mieliśmy na przykład pacjenta, który zjadł owoc kaki i trafił do nas z ciężkim wstrząsem anafilaktycznym. Co ciekawe, pacjent nie miał wcześniej żadnych objawów alergii. Gdyby mnie więc pani zapytała, który pokarm nie uczula w ogóle, to miałbym kłopoty z odpowiedzią.
-
Panie profesorze, wspominał Pan o rosnącej liczbie osób z alergiami pokarmowymi. Natomiast zastanawiający jest również wzrost liczby pacjentów z ciężkimi objawami. Taka sytuacja tym bardziej powinna wzmóc naszą czujność.
– Rzeczywiście, widać taką tendencję. Ostatnie dane wskazują, że następuje wzrost liczby pacjentów zagrożonych wstrząsem anafilaktycznym i właściwie dotyczy to wszystkich rejonów świata. Dlatego jest niezwykle ważne, żeby wiedzę o wstrząsie anafilaktycznym posiadali nie tylko sami zainteresowani, ale również nauczyciele, rodzice i osoby z otoczenia chorych. Znajomość schematu postępowania i błyskawiczna pomoc mogą uratować życie osobie, która doświadcza wstrząsu. W tym kierunku bardzo dużo robi Polskie Towarzystwo Alergologiczne. Powołaliśmy specjalną komisję, której przewodniczę, zajmującą się zagadnieniem wstrząsów anafilaktycznych. Mamy pierwsze sukcesy, które skutkowały m.in. rozporządzeniem ministra zdrowia dotyczącym schematu działań w placówkach oświatowych w przypadku wystąpienia wstrząsu anafilaktycznego.
-
Z jakimi barierami w codziennym życiu mierzą się pacjenci z alergią pokarmową? Na co się skarżą?
– Jakość życia osób dotkniętych ciężką alergią pokarmową, zwłaszcza objawiającą się wstrząsem anafilaktycznym, jest bardzo niska. Porównuje się je do osób, które mają cukrzycę typu pierwszego. W tej postaci choroby wahania poziomu cukru często mogą prowadzić do nagłej utraty świadomości. A zatem są to osoby żyjące w lęku, w ciągłym poczuciu zagrożenia, izolujące się od spotkań towarzyskich, u których nierzadko obserwuje się stany depresyjne. Problem jest więc ogromny. I nawet jeżeli są to osoby, które są dobrze zdiagnozowane, wiedzą dokładnie, co je uczula, to jednak nadal mogą się spotkać z tzw. alergenami ukrytymi i przypadkowo spożyć uczulający je pokarm. Poza tym nadal pokutuje wśród chorych stosunkowo nikła wiedza na temat kofaktorów obniżających próg reakcji alergicznych czy zjawiska reakcji krzyżowych.
Kolejnym problemem zgłaszanym przez pacjentów jest brak rzetelnej informacji o składnikach gotowego produktu na etykiecie czy w restauracjach. Problem jest poważny. Kiedyś miałem spotkanie z osobami pracującymi w młynarstwie, które wprost mówiły, że nie sposób przy zbiorze choćby pszenicy uniknąć zanieczyszczenia jej innymi zbożami czy nasionami. Podobnie wygląda sytuacja z zanieczyszczeniem maszyn produkcyjnych.
Zagrożeniem są także diety eliminacyjne, które proponuje się osobom z alergiami pokarmowymi. Mogą one skutkować niedoborami czy utratą cennych składników odżywczych, a już zwłaszcza gdy są pokłosiem tzw. alternatywnych metod diagnostycznych. W tym przypadku również widzimy ogromną rolę edukacji. Pacjenci muszą mieć rozeznanie, które z testów są wartościowe i godne zastosowania.
-
Czy jest jakiś sposób na uniknięcie alergii pokarmowej, jakiś zestaw nawyków, który powinniśmy wprowadzić do naszej codziennej rutyny?
– Jak już mówiliśmy, o wystąpieniu alergii decydują atopia oraz czynniki środowiskowe. W przypadku skłonności genetycznej niewiele można zrobić. Większe pole do popisu mamy w przypadku czynników, które zależą od nas samych, czyli sposobu życia czy przyjmowanych leków. Ważną rolę odgrywa edukacja, czyli wiedza na temat kofaktorów, reakcji krzyżowych, rozpoznawania pokarmów silnie uczulających. Dodatkowo musimy zadbać o swoją dietę, o spożywanie produktów prostych, świeżych, niezawierających konserwantów, emulgatorów, poprawiaczy smaku, barwników, antybiotyków, siarczynów. Dieta powinna być urozmaicona, prosta i smaczna. Pamiętajmy, że ciągłe spożywanie tych samych składników pokarmowych może sprzyjać wystąpieniu uczulenia.
Mamy też badania sugerujące, że wczesne wprowadzanie pokarmów alergizujących do diety dziecka może zapobiec wystąpieniu w przyszłości choroby alergicznej. Badania dotyczyły orzeszków arachidowych, ale można je rozciągnąć również na inne alergizujące pokarmy. Dodatkowo wprowadzenie posiłków stałych od czwartego miesiąca życia sprzyja prawidłowemu funkcjonowaniu naszego układu immunologicznego i tym samym zapobieganiu alergii.
-
Jaka przyszłość stoi przed pacjentami z alergią pokarmową? Czy muszą się nauczyć żyć z chorobą, czy mają szansę np. na immunoterapię?
– Ostatnie lata skłaniają do pewnego optymizmu. Zapewne wzrostu częstości występowania alergii na pokarmy nie zahamujemy w sposób drastyczny. Natomiast akronim, którym się posługiwaliśmy przy prowadzeniu pacjentów z alergią pokarmową, czyli trzy razy E – edukacja, eliminacja i epinefryna – uległ poszerzeniu. W roku 2021 został wprowadzony pierwszy lek do stosowania u pacjentów z alergią na orzeszki ziemne, a od niedawna jest również dostępny preparat naskórkowy. Stanowią one nadzieję dla pacjentów z ciężkimi reakcjami anafilaktycznymi po spożyciu orzeszków arachidowych. Może w Polsce to nie jest jeszcze kluczowy problem, chociaż mam pacjentów uczulonych i doznających wstrząsu po orzeszkach arachidowych. Natomiast w Stanach Zjednoczonych zjawisko jest bardzo powszechne i jest główną przyczyną zgonów wśród osób z alergiami. Stąd te pierwsze leki zostały wprowadzone w USA i dają nadzieję na to, że pacjent, nawet jeżeli orzeszków arachidowych nie będzie mógł jeść garściami, to uniknie wstrząsu anafilaktycznego po przypadkowym ich spożyciu.
Pozytywne efekty, obserwowane w Stanach Zjednoczonych, ale również w Polsce i w innych krajach europejskich, daje także klasyczna immunoterapia na takie alergeny jak: mleko, jaja czy mąka pszenna. Badania są obiecujące, sugerują skuteczność immunoterapii w tego typu alergiach i myślę, że współczesna alergologia będzie właśnie w tym kierunku podążała.
Dziękuję za rozmowę
Agnieszka Kalinowska