Dziecko wśród alergenów wewnątrzdomowych
Maluch już od pierwszych tygodni życia przebywa w mikrośrodowisku alergenów wewnątrzdomowych, które gromadzą się głównie w kurzu. Przeważają wśród nich alergeny roztocza, karalucha, zwierząt domowych oraz niektórych grzybów pleśniowych [3,6]. Ich największe skupiska znajdują się w sypialni (w pościeli, materacu), w kuchni (na podłodze) oraz na powierzchniach dywanów i tapicerowanych mebli. Alergeny dzięki swoim właściwościom aerodynamicznym mogą być przenoszone np. na skórze i na powierzchni ubrań [3]. Z łatwością dostają się do dróg oddechowych.
Transmisji alergenów sprzyjają niektóre rodzaje zabawek. Chodzi tu głównie o maskotki, które w dzień służą do zabawy, a w nocy stają się dla dzieci przytulankami i poduszkami do spania [3]. Wiadomo, że kontakt z takimi rezerwuarami kurzu powoduje nasilenie dolegliwości u astmatyków i chorych na atopowe zapalenie skóry [6,7]. Naukowcy wciąż szukają odpowiedzi na pytanie, czy ekspozycja na alergeny wewnątrzdomowe przyczynia się do rozwoju astmy i alergii u dzieci [6]. A co z maluchami, które już mają alergię lub skłonność do jej wystąpienia? Czy zabawki mogą być dla nich niebezpieczne?
Jakie alergeny kryją się w zabawkach?
Zagrożeniem dla małych alergików są substancje o potencjale uczulającym, które mają szerokie zastosowanie w produkcji fabrycznej i mogą być również wykorzystane podczas produkcji zabawek. W literaturze naukowej opisane zostały przypadki wystąpienia kontaktowego zapalenia skóry (KZS) po styczności z artykułami przeznaczonymi dla dzieci. Badacze z Nowego Jorku przyjrzeli się temu zjawisku, by oszacować jego skalę [1,2]. Wyodrębnili różne grupy zabawek związanych z przypadkami KZS u dzieci. Stwierdzili, że za wystąpienie objawów alergii odpowiadają:
- chrom i nikiel (w urządzeniach elektronicznych takich jak kontrolery do gier i telefony komórkowe oraz w biżuterii dla dzieci),
- lateks i guma (w biżuterii i elementach takich jak kierownica roweru),
- miedź (w biżuterii i metalowych samochodach),
- barwniki (w plastelinach, ciastolinach, masach plastycznych, gniotkach, tatuażach) [1,2].
Nikiel jest główną przyczyną alergicznego kontaktowego zapalenia skóry u dzieci. Uczulenie na ten metal dotyczy 8% dzieci [11]. Kilka lat temu przebadano skład 212 zabawek w USA i Danii. Okazało się, że 73 z nich (34,4%) zawiera nikiel [2]. Lateks uczula rzadko, ale stanowi spore zagrożenie dla atopików. Wśród dzieci z atopowym zapaleniem skóry notuje się duży odsetek reagujących alergicznie na lateks (zdarzają się nawet anafilaksje) [8].
Jeśli chodzi o barwniki, działanie alergizujące wykazują przede wszystkim koszenila czerwona i czerwień allura. Natomiast do reakcji alergicznej po zetknięciu z plasteliną mogą prowadzić m.in. metyloizotiazolinon, metylochloroizotiazolinon, chlorometylacetamid [1,2].
Jak wygląda zabawkowe zapalenie skóry? Objawy reakcji alergicznej na zabawkę
Reakcja alergiczna po kontakcie z zabawką nazywana jest potocznie zabawkowym zapaleniem skóry. Jej objawy obserwuje się przeważnie na skórze rąk bądź twarzy. Na skutek takiej reakcji może powstać wyprysk alergiczny na palcach, policzkach lub w okolicach małżowin usznych [1,2]. W literaturze opisany został przypadek siedmioletniego pacjenta, który zmagał się z egzemą opuszków palców przez rok. Stwierdzono, że była to manifestacja alergii na masę plastyczną typu noise putty [2]. U dziewięcioletniej pacjentki, która regularnie nosiła biżuterię dla dzieci, na dłoniach i przedramionach powstały specyficzne zmiany skórne zwane zlichenizowanymi blaszkami [2]. Natomiast na skórze czternastolatka po kilku godzinach noszenia tymczasowego tatuażu pojawiła się swędząca grudka otoczona rumieniem [2]. Różne zabawki i akcesoria dla dzieci mogą więc wywołać reakcję alergiczną, której przyczyna nie zawsze jest łatwa do zidentyfikowania.
Nie tylko alergeny. Chemia w zabawkach
Zgodnie z obowiązującym prawem zabawki wprowadzone do obrotu w Polsce (po 20 lipca 2013 roku) nie mogą zawierać alergizujących substancji zapachowych [4]. Wyjątkiem są zestawy kosmetyczne oraz gry smakowe i zapachowe, z tym że na ich opakowaniach musi znaleźć się ostrzeżenie o ryzyku reakcji alergicznej. Zabawki podlegają również szczegółowej dyrektywie UE określającej wymogi bezpieczeństwa [9]. Informacje o produktach, które mogą zagrażać zdrowiu, widnieją w unijnym systemie Rapex [10].
Wciąż jednak potrzebna jest kontrola w zakresie oznaczania składu na etykietach oraz przestrzegania norm produkcyjnych [1]. Na rynku znajduje się wiele zabawek bez oznaczenia CE, które jest gwarancją przeprowadzenia przez producenta właściwej procedury oceny zgodności z wymaganiami technicznymi [4]. Problem stanowi szczególnie słabo kontrolowana sprzedaż internetowa. UOKiK przeprowadził w 2019 roku badania laboratoryjne, które objęły 546 zabawek. Nieprawidłowości stwierdzono łącznie w 230, czyli ponad 42% z nich [10]. W 17,8% zabawek przekroczony był dozwolony poziom ftalanów (obecnych w tzw. miękkim plastiku). W zabawkach typu slime stwierdzano najczęściej przekroczenie dopuszczalnego poziomu migracji boru (86,7%) [10].
By ustrzec się zabawek stwarzających zagrożenie dla dziecka, należy zwracać uwagę na jakość wykonania, źródło, z którego pochodzą oraz oznaczenia. Oprócz symbolu CE warto szukać na opakowaniach certyfikatów Instytutu Matki i Dziecka oraz Państwowego Zakładu Higieny. Oznaczają one, że zabawka spełnia obowiązujące w Polsce normy bezpieczeństwa [10].