Epidemia alergii i co dalej? - Strefa Alergii
Strefa Alergii | Wydarzenia

Epidemia alergii i co dalej?

/ 5.

Do przeczytania w 7 minut
Już blisko co druga osoba ma alergię i jak tłumaczą specjaliści, nie łatwo będzie odwrócić ten trend. Epidemia alergii jest więc już naszą rzeczywistością. O czynnikach środowiskowych wpływających na rozwój alergii, złotych radach, perspektywach na przyszłość i nowoczesnych narzędziach dla specjalistów rozmawiamy z prof. Bolesławem Samolińskim, kierownikiem Zakładu Profilaktyki Zagrożeń Środowiskowych, Alergologii i Immunologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Prof. Bolesław Samoliński, zdjęcie portretowe______________________________________

Prof. Bolesław Samoliński, alergolog, otolaryngolog, specjalista zdrowia publicznego. Kierownik Zakładu Alergologii i Immunologii szpitala klinicznego przy ul. Banacha w Warszawie. Szef Zakładu Profilaktyki Zagrożeń Środowiskowych i Alergologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Ekspert w dziedzinie diagnostyki i leczenia alergii górnych dróg oddechowych, a także astmy oskrzelowej. Inicjator nowoczesnych terapii alergicznych nieżytów nosa, zapalenia zatok przynosowych, a przede wszystkim polipów nosa.  Znawca problematyki alergenów środowiskowych, szczególnie roztoczy kurzu domowego. Autor i współautor licznych publikacji.

______________________________________

– Jeszcze kilka lat temu specjaliści prognozowali, że w 2025 roku ponad 40 proc. z nas będzie miało alergię. Jak w tej chwili ocenia Pan ten trend? Epidemia alergii jest już naszą codziennością?

– W Polsce już przekroczyliśmy poziom 40 proc. Oczywiście najwięcej rozpoznań jest u najmłodszych dzieci w wieku 6 – 7 lat. Młodzież i młodzi dorośli są dotknięci chorobami alergicznymi w trochę mniejszym stopniu. Trzeba przy tym pamiętać, że alergia to choroba pokoleniowa. Oznacza to, że jeżeli obecni dorośli i młodzież w okresie wczesnodziecięcym mniej chorowali na alergię, to i teraz tego typu schorzenia rzadziej ich dotykają.
Natomiast w przypadku nowych pokoleń, według badań ECAP 2 z 2018 roku, znacząco wzrosła liczba osób z chorobami alergicznymi. W przypadku tylko alergicznego nieżytu nosa w 2008 roku w populacji 6 – 7 latków liczba chorych wynosiła około 25%. Teraz zwiększyła się do ponad 28%.

Natomiast rośnie też świadomość i więcej wiemy na temat przyczyn eksplozji chorób alergicznych. Młodzi rodzice są coraz bardziej wyedukowani, zdają sobie sprawę z czynników środowiskowych wpływających na rozpowszechnienie alergii. Mniej więcej wiedzą, co robić, żeby ich dzieci były w mniejszym stopniu dotknięte problemem. Sprawa zresztą nie jest taka prosta. Badania genetyczne pokazują, że nasz układ immunologiczny zmienia się w wyniku wpływu środowiska. Pewne cechy się odblokowują i niestety nie pozostają z nami tylko w pokoleniu, które już jest dotknięte tym procesem, ale zaczynamy je dziedziczyć. Oznacza to, że jeśli mamy populację, w której występuje dużo chorób alergicznych, to w kolejnych pokoleniach nie łatwo będzie je zmniejszyć.

– Panie profesorze, mówi Pan o czynnikach środowiskowych wpływających na rozwój alergii. Które z nich będą najważniejsze?

– Wyjaśnijmy sobie na początek, że nieprawdą jest, jak kiedyś myśleliśmy, że to alergeny decydują o rozwoju alergii. Oczywiście są one niezbędne, żeby alergia się ujawniła, ale czynniki warunkujące jej powstanie nie są w nich ukryte. Zauważmy, że alergeny, na przykład zboża, trawy czy kurz, od tysiącleci stanowiły integralną część niszy ekologicznej człowieka.

– Więc co takiego się zmieniło?

– Zmieniły się warunki w jakich funkcjonujemy, szczególnie te okołoporodowe. Zupełnie inaczej dzisiaj wygląda opieka nad kobietą w ciąży i matką z dzieckiem. Jest ona przesycona nadmiarem higieny. Później niestety, ten nadmiar utrzymuje się w kolejnych, wczesnych latach życia dziecka. To sprawia, że maluch funkcjonuje w pewnej izolacji od naturalnego środowiska. Kiedyś dzieci przebywały na łąkach, stykały się ze zwierzętami gospodarskimi i domowymi. Teraz, bardzo często, oglądają je na odległość. Oczywiście ta nadmierna higiena pojawiła się nie bez powodu. W ten sposób staramy się unikać chorób zakaźnych. Można więc powiedzieć, że zamieniliśmy choroby brudnych rąk, a więc zakaźne, na choroby czystych rąk, czyli alergie.
Warto też podkreślić, że mamy coraz więcej badań, wśród nich, m.in. prof. Tari Haahtela, wybitnego pulmonologa i alergologa z Finlandii. Mówi on, że żeby zatrzymać tendencję rozwojową alergii, należy we wczesnym okresie życia dziecka zwiększyć jego kontakt z naturalnym środowiskiem.

Niezwykle ważną i ciekawą informacją jest, że ryzyko astmy i alergii jest większe u tych dzieci, które narodziły się poprzez cięcie cesarskie. Uważa się, że to właśnie dlatego, że nie przeszły naturalnej drogi porodu, podczas której dochodzi do bezpośredniego kontaktu dziecka z florą bakteryjną matki.

Kolejnym niezwykle ważnym elementem, poza nadmierną higieną i izolacją od naturalnego otoczenia, jest zanieczyszczenie powietrza i środowiska. Z badań wynika, że tam, gdzie występuje wyższe stężenie pyłów zawieszonych w powietrzu, mamy także do czynienia z częstszą alergią. Dzieje się tak, ponieważ cząsteczki powstające w wyniku spalania w silnikach wysokoprężnych łączą się z pyłkami. Powodują, że są one bardziej agresywne dla układu immunologicznego i łatwiej torują drogę do nadwrażliwości. Z obserwacji wynika, że im dalej mieszkamy od drogi szybkiego ruchu, tym mniejsze jest ryzyko zachorowania na astmę. To również cenna wskazówka na przyszłość, w jaki sposób projektować miasta. Oczywiście pewnych rozwiązań planistycznych już się nie cofnie. Mamy miasta, w których są autostrady, a tuż obok osiedla. Natomiast w przyszłości powinno się je tak planować, żeby w miastach, ale i wsiach znalazło się miejsce na jak najwięcej naturalnego środowiska, w którym będą mogły również przebywać owady czy ptaki.

– Czy można pokusić się o uniwersalny zestaw porad dla rodziców, które pomogłyby im zażegnać widmo alergii?

– To jest wielkie wyzwanie. Wyobraźmy sobie, że jesteśmy w lesie. Czy dziecko może jeść borówkę zrywaną prosto z krzaka, czy siadać na leśnym mchu, dotykać kory? Do piaskownicy również nie pójdzie, bo są w niej różne pasożyty pochodzenia zwierzęcego. Jak upadnie dziecku smoczek, to rodzice natychmiast go myją, bo nie mają odwagi dać maluchowi brudnego. Natomiast, żeby z nadmierną higieną nie przesadzić, powinniśmy mieć świadomość, gdzie znajdują się patogeny, których musimy się wystrzegać, a gdzie są te dla człowieka życzliwe, które budują naszą odporność.

Pamiętajmy, że my sami mamy we własnych organizmach wirusy i bakterie. Ktoś kiedyś policzył, że jest ich nawet 2 kilogramy. Wydaje mi się, że to strasznie dużo. Natomiast jest to dowód, że jesteśmy od nich uzależnieni i muszą się osadzać w naszych organizmach. Inaczej nie będziemy w stanie produkować niektórych witamin czy trawić niektórych pokarmów. Trzeba jednak przyznać, że jest to trudne wyzwanie, jak w sposób zrównoważony i zdroworozsądkowy sprawić, żeby dziecko nie było z jednej strony narażone na zakażenia, ale pozostawało w naturalnym kontakcie ze środowiskiem.

– Czyli musimy postawić na edukację i zdrowy rozsądek i nie szukać cudownego rozwiązania, które będzie odpowiednie dla wszystkich?

– Dokładnie tak. Nie ma uniwersalnej rady. Jeśli ktoś myśli, że jedno rozwiązanie będzie można zastosować u wszystkich pacjentów, to nie zna bogactwa możliwości i ryzyk jakie pojawiają się na styku czynników środowiskowych i alergii. Za każdym razem trzeba rozmawiać z pacjentem, trzeba dowiedzieć się jak i gdzie żyje, w jaki sposób styka się ze środowiskiem, co ma wokół siebie, jakie ma objawy. W kolejnym kroku musimy precyzyjnie ustalić na jakie alergeny ma nadwrażliwość i dopiero wówczas zastanawiać się nad dalszym postępowaniem. Może niektóre alergie da się odczulić, części alergenów da się unikać, a może wreszcie nadwrażliwość nie jest aż tak uciążliwa i nie trzeba się nią nadmiernie przejmować. Odpowiedzi na te pytania możliwe są tylko po wnikliwej analizie każdego indywidualnego przypadku.

Dla przykładu, jeśli ktoś ma dodatni wynik testów na trawy, ale na nie nie reaguje i w okresie ich pylenia nie potrzebuje leków, to jedyne co mogę mu poradzić, to żeby nadal funkcjonował jak dotychczas. Natomiast, nie powinien nigdy przespać się na sianie, bo wówczas alergenu będzie tak dużo, że dojdzie do przełamania jego dotychczasowej tolerancji.
Mam pacjenta, który ma wysokie odczyny w testach na alergeny psa. Natomiast czworonoga ma w domu i kontakt z nim w ogóle nie powoduje u niego dolegliwości. Znaczy to, że w pewien sposób sam się na psa odczulił. Czy w takiej sytuacji należy mu poradzić pozbycie się zwierzęcia? Wręcz przeciwnie. Zaprzestanie kontaktów z psem może zadziałać tak, jak odstawienie odczulania, czyli mogą pojawić się objawy alergii.

–  Mam wrażenie, że cały czas pokutuje przeświadczenie, że choroby alergiczne nie są groźne, bo rzadko kończą się śmiercią pacjenta. Trzeba jednak mówić również o kosztach społecznych tych chorób, które są przecież ogromne…

 – Osoby, które mają alergię górnych dróg oddechowych, te klasyczne, czyli jednoczesne zapalenie spojówek i alergiczny nieżyt nosa, fatalnie się czują. Ich jakość życia jest gorsza niż osób z cukrzycą czy chorobami układu krążenia. Lekceważyć takie objawy mogą tylko osoby, które ich nie przeżyły. Natomiast pacjenci nimi dotknięci są zdeterminowani, żeby przez lata przyjmować szczepionki i ten problem zlikwidować.
W obecnych czasach mamy również bogate portfolio leków przeciwhistaminowych. Potrafimy bardzo skutecznie kontrolować objawy alergii korzystając z tych środków, ale także mieszanek ze sterydami, czy w razie potrzeby samych sterydów. Warto również podkreślić, że alergia to choroba przewlekła, a każda osoba która ma takie schorzenie, musi nauczyć się z nim żyć. Zawsze powtarzam, że w takiej sytuacji pacjent musi stać się niejako fachowcem we własnej chorobie, inaczej będzie zdany ciągle na stanie w kolejkach do lekarzy i nie będzie umiał posłużyć się lekami w taki sposób, żeby osiągnąć właściwy efekt.

– Panie profesorze czy możemy powiedzieć, że w naszym kraju mamy systemową kontrolę nad chorobami alergicznymi? Czy pacjenci mają jasną ścieżkę opieki, wiemy dokładnie ile osób zmaga się z alergią?

 – Nasza sytuacja jest komfortowa, jeśli chodzi o ilość alergologów. Mamy blisko 1,5 tys. specjalistów i jesteśmy unikatem na skalę europejską. Co prawda pacjent nadal czeka w kolejce, ale już w nieco zredukowanej, dzięki uwolnieniu kontraktów. Mamy też wiele leków bez recepty, które osoba z alergią może kupić sama. Można więc powiedzieć, że nasz system opieki nad pacjentem z alergią nie jest idealny, ale całkiem przyzwoity. Z kolei w przypadku odczulania powinniśmy mówić o klęsce. Spadł nam odsetek pacjentów korzystających z immunoterapii, na rynku są niedobory szczepionek, w dodatku zmieniają się także ich ceny.
Natomiast jeśli chodzi o samo monitorowanie pacjentów, to jako alergolodzy jesteśmy uprzywilejowaną grupą. Dysponujemy w tej chwili wystandaryzowanym i zwalidowanym narzędziem, które jest przyjęte w większości krajów Europy i praktycznie na każdym kontynencie. Mówię o aplikacji MASK-air. Jako ciekawostkę powiem, że w ostatnich dniach, otrzymaliśmy wiadomość, że OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) zaakceptowała to narzędzie do monitorowania zjawisk chorobowych. Jesteśmy również w trakcie negocjacji z Ministerstwem Zdrowia, których celem jest wdrożenie tej aplikacji do powszechnego użytku w Polsce.

– Dlaczego ta aplikacja jest tak istotna?

– Ponieważ przynosi nam ogrom ważnej i potrzebnej wiedzy. Narzędzie daje nam odpowiedź na pytania, na ile są skuteczne leki przyjmowane przez pacjenta, jakie dolegliwości mu przeszkadzają. Natomiast chory otrzymuje informacje, m.in. o aktualnym stężeniu alergenów. Z kolei w immunoterapii daje nam możliwość oceny, np. po roku, czy terapia jest skuteczna i daje efekty. To cenne narzędzie, które dostarcza wielu ważnych informacji, pozwala analizować i porównywać dane dotyczące całej populacji, czy mieszkańców konkretnych regionów. Aplikacja znacząco ułatwia też kontakt specjalistów z uchodźcami z Ukrainy, a mamy ich w Europie aż 7 mln. Umożliwia im wypełnienie wywiadu w swoim języku, a aplikacja  tłumaczy ten wywiad w czasie rzeczywistym na rodzimy język lekarza.

Dziękuję za rozmowę

Agnieszka Kalinowska 

___________________________

Wywiad jest elementem obchodów Światowego Tygodnia Alergii 2023, który został ustanowiony przez Światową Organizację Alergologii (World Allergy Organization). Współorganizatorem wszystkich wydarzeń są Polskie Towarzystwo Alergologiczne oraz portal Strefa Alergii.