Prof. Ryszard Kurzawa – wieloletni kierownik kliniki Alergologii i Pneumonologii OT im. Ireny i Jana Rudników w Rabce-Zdroju. Nauczyciel akademicki, wieloletni wykładowca. Od 1993 r. organizuje w Krakowie coroczne Sympozja Naukowo–Szkoleniowe nt. „Postępy w zakresie diagnostyki i leczenia chorób alergicznych”. Członek Komisji Chorób Układu Oddechowego Komitetu Patofizjologii Klinicznej PAN (2007–2014), Rady Naukowej Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie, członek Honorowy Polskiego Towarzystwa Alergologicznego. Członek Europejskiej Akademii Alergologii i Immunologii Klinicznej, Europejskiego Towarzystwa Chorób Oddechowych, Amerykańskiej Akademii Astmy Alergologii i Immunologii oraz Amerykańskiego Towarzystwa Chorób Klatki Piersiowej.
Dorobek naukowy prof. Kurzawy obejmuje ponad 450 prac opublikowanych w piśmiennictwie krajowym i zagranicznym. Jest również współredaktorem i autorem książek z zakresu astmy, chorób alergicznych układu oddechowego u dzieci i młodzieży oraz AZS-u u dzieci.
________________________________________________________
- Co Pan czuje, otwierając 30. Kurzawiadę?
Czuję satysfakcję i wielką radość, że udało się nam od pierwszego spotkania zgromadzić w Krakowie ogromną rzeszę sympatyków. Co więcej, niemal od samego początku zbudowaliśmy społeczność, która zyskała miano Rodziny Kurzawiady.
Czuję również dumę, że wśród gości i uczestników Sympozjum mieliśmy uznanych specjalistów z Polski i zagranicy. Niektórzy nasi wybitni koledzy wręcz upodobali sobie krakowską konferencję. Chciałbym tylko przypomnieć, że prof. Soren Pedersen był trzykrotnie na Kurzawiadzie, prof. Hans Bisgaard – dwukrotnie. Gościliśmy także przedstawicieli Europejskiej Akademii Alergologii i Immunologii Klinicznej. Kurzawiadę odwiedzili prezydenci EACCI: prof. Antonella Muraro, prof. Urlich Wahn oraz prof. Nikos Papadopoulos.
Przyznam także, że wielką radość sprawia mi nieoficjalna, choć powszechnie znana nazwa Sympozjum, czyli Kurzawiada. Przypomnę, że narodziła się ona nieco przypadkiem. Kilkanaście lat temu przyjechali do mnie, do Rabki przedstawiciele medyczni. Podczas rozmowy zapytali, czy wiem, że uczestnicy z całej Polski nasze krakowskie sympozjum nazywają „Kurzawiadą” albo „Kurzawologią Stosowaną”. Zapytali mnie również, czy się nie obrażę, jeśli będą tak mówili. Przyznam, że bardzo się ucieszyłem, że moje nazwisko zostało wykorzystane do powstania tej nieoficjalnej nazwy, która dotąd jest używana.
- Panie Profesorze, wróćmy jednak na chwilę do początku. Jak to się stało, że wiele lat temu postanowił Pan powołać do życia konferencję naukową i czy od pomysłu do realizacji był tylko jeden krok?
Początek Sympozjum wiąże się z miejscem, w którym pracuję od wielu lat, czyli z Instytutem Gruźlicy i Chorób Płuc w Rabce i działającą w jego ramach Kliniką Alergologii. Jej twórcą był dr Andrzej Ściślicki, którego pracę kontynuowałem przez wiele lat. Dwa lata temu Klinikę przejął ode mnie mój następca, prof. Łukasz Błażowski. Natomiast od samego początku prowadziliśmy szkolenia dla lekarzy, które odbywały się albo w Rabce, albo w Instytucie Matki i Dziecka w Warszawie.
Wyjazdy do stolicy były bardzo męczące. Najpierw długa podróż, później wiele godzin wykładów i ćwiczeń i znowu droga do Rabki. Po powrocie z jednego z warszawskich szkoleń odwiedził mnie w Rabce dyrektor krakowskiego hotelu Forum, mgr Jakub Adamowicz. Potrzebował konsultacji dla swoich córek, ale przy okazji przyjacielskiej rozmowy narodził się pomysł spotkań naukowych w Krakowie. Dyrektor Adamowicz zaproponował nam pomoc i dobre warunki. Tym sposobem w marcu 1993 r. po raz pierwszy spotkaliśmy się na Sympozjum w hotelu Forum w Krakowie i zostaliśmy w tym miejscu przez kolejne lata.
- Alergologia była wówczas młodą specjalizacją. Potrzeba takich spotkań zapewne była bardzo duża…
Szybko udało mi się zaangażować grono moich znakomitych kolegów, przyjaciół, profesorów, którzy zaczęli z wielką radością i chęcią przyjeżdżać do Krakowa. Pierwsze trzy konferencje zostały zorganizowane we współpracy z Polskim Stowarzyszeniem Pomocy Dzieciom Chorym na Astmę i Alergię. Od czwartej już samodzielnie jako Klinika wzięliśmy na siebie całą organizację wydarzenia. W 2001 r. rozpoczęliśmy bardzo owocną współpracę z profesjonalną firmą Symposium Cracoviense, która ma ogromne doświadczenie w organizacji konferencji i wydarzeń naukowych. Współpracujemy do dzisiaj i to chyba najlepiej świadczy o naszych relacjach.
Sympozja miały i nadal mają również wielkie szczęście do patronów honorowych. Tę funkcję przyjmowali na siebie wspaniali specjaliści, pierwszym był prof. Bohdan Romański z Bydgoszczy, następnie prof. Kazimierz Roszkowski-Śliż, dyrektor Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie, prof. Andrzej Szczeklik, wybitny naukowiec, twórca podręczników, rektor Akademii Medycznej w Krakowie i konsultanci krajowi ds. alergologii: prof. Edward Zawisza oraz prof. Jerzy Kruszewski, który patronuje Sympozjum do dzisiaj.
Z prof. Kruszewskim wpadliśmy nawet na pomysł organizacji sesji pt. „Konsultant krajowy i jego goście”. Pomysł był wyjątkowy, ponieważ umożliwiał zarówno zapraszanie konsultantów krajowych z innych specjalizacji, ale również uznanych autorytetów spoza alergologii. W ramach tej sesji gościliśmy m.in. wybitnego onkologa, prof. Cezarego Szczylika, a także ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła. Cieszę się, że udało nam się zjednoczyć wokół Kurzawiady całą gamę wybitnych profesorów i dzięki temu mogliśmy wprowadzić nowe tematy i sesje, które są wyjątkowe i stanowią znak rozpoznawczy Sympozjum. Mam tu na myśli choćby cykle: „Mistrz i uczeń”, „Młodzi gniewni” czy „Gorące tematy”.
- Trzy dekady temu wszystko wyglądało inaczej. Jak wówczas widział Pan przyszłość konferencji i czy ten scenariusz się spełnił?
Początkowo nie myślałem, że Sympozjum stanie się kiedyś naprawdę dużą konferencją. W hotelu Forum dysponowaliśmy salą, w której mogło się zmieścić maksymalnie 450 osób. Sądziłem więc, że na takiej liczbie uczestników poprzestaniemy. Tymczasem, kiedy przenieśliśmy się do Muzeum Narodowego, przyjechało do nas ponad 1100 osób. Oczywiście wśród uczestników, obok alergologów, znaleźli się także lekarze rodzinni. Musieliśmy więc zmienić nieco nasze podejście tak, żeby te tematy, które są dla nich ciekawe i ważne, przełożyć na zrozumiały dla wszystkich język. Dzięki temu nasi koledzy wyjeżdżali z Krakowa z prostymi rozwiązaniami w zakresie diagnostyki i terapii chorób alergicznych, które mogli zastosować w swoich gabinetach.
Nasze spotkania były również podstawą do opracowywania algorytmów i konsensusów postępowania w chorobach alergicznych. Pionierem w tym zakresie był prof. Maciej Kaczmarski, który od początku uczestniczył w Kurzawiadzie. Doprowadził razem z zespołem współautorów do opracowania i opublikowania w 1996 r. na IV Sympozjum Naukowo-Szkoleniowym w Krakowie pierwszego polskiego konsensusu prewencji, diagnostyki oraz leczenia alergii pokarmowej u dzieci.

- Jakimi problemami zajmowali się specjaliści na pierwszej konferencji i jakimi będą się zajmować na obecnej Kurzawiadzie?
Początkowo skupialiśmy się głównie na diagnostyce i leczeniu chorób alergicznych, które były najczęstsze w tamtych czasach. Mówię o astmie oskrzelowej i alergicznym zapaleniu błony śluzowej nosa. Mniej zajmowaliśmy się alergią pokarmową i atopowym zapaleniem skóry. Dopiero po kilku latach arsenał naszych zainteresowań się rozszerzył. Zauważyliśmy wówczas, że mamy mnóstwo pacjentów z wielochorobowością, w której astmie towarzyszą zarówno alergiczne zapalenie błony śluzowej nosa, jak i atopowe zapalenie skóry czy jeszcze inne choroby. W następnej kolejności zauważyliśmy, że należy poszerzyć bazę diagnostyczną. Promowane wówczas proste narzędzia, jak choćby testy skórne czy panele alergenowe, przestały nam już wystarczać. Postanowiliśmy więc wprowadzić diagnostykę molekularną, która od kilkunastu lat cieszy się na naszych sympozjach bardzo dużym zainteresowaniem.
Wyjątkowo ważnym tematem była również aerozoloterapia. Nie sposób nie wspomnieć przy tym zagadnieniu o zasługach prof. Jerzego Alkiewicza, jak również wielkiego kontynuatora tej formy terapii, jakim jest prof. Andrzej Emeryk. W czasie krakowskich sympozjów zorganizowaliśmy trzy konferencje na ten temat w latach 2006, 2009 i 2012. Wrócimy do tego tematu również podczas 30. Kurzawiady. Prof. Emeryk wygłosi wykład im. prof. Jerzego Alkiewicza i opowie o zmianach, jakie zaszły w terapii aerozolami podczas ostatnich dekad.
Zresztą podobnych przeglądów postępowań na przestrzeni ostatnich trzech dekad będzie dużo więcej. Dokonamy przeglądu zmian, czasami wręcz rewolucyjnych, niemal we wszystkich chorobach alergicznych, w terapii oraz w diagnostyce. Podczas Sympozjum nie zabraknie również zagranicznych gości, kontrowersji w alergologii, flash talków, warsztatów, a nawet dyskusji okrągłego stołu.
- Jakie wspomnienie, związane z konferencją, najbardziej utkwiło Panu w pamięci?
Nigdy nie marzyłem, że uda nam się ściągnąć z zagranicy do Krakowa tylu wybitnych naukowców. Oczywiście, nie bez przyczyny, na siedzibę Kurzawiady wybrałem Kraków. Jako dawna stolica Polski jest miastem ciekawym, bardzo klimatycznym, przyciągającym do siebie również zagranicznych gości. Zakładałem więc, że magia Krakowa zadziała i tym razem i pomoże w ściągnięciu na Sympozjum wybitnych naukowych osobistości. Cieszę, się że to się udało.
Natomiast wśród mniej naukowych wspomnień mam w pamięci pewną przejażdżkę dorożkami wokół Rynku i powrót do hotelu Forum. Kiedy na zakończenie urokliwej wycieczki stawiliśmy się przed budynkiem, nie zostaliśmy wpuszczeniu do środka. Okazało się, że w hotelu został ogłoszony alarm bombowy i właśnie specjalistyczna ekipa sprawdza każdy zakamarek. Alarm na szczęście dla nas był fałszywy, ale dopiero po zakończeniu wszystkich procedur mogliśmy wejść do budynku.
Mam także wiele bardzo miłych wspomnień związanych z wydarzeniami artystycznymi, które niemal od początku towarzyszyły Sympozjum. Do dzisiaj pamiętam koncert „Amigos Para Siempre”, podczas którego pod batutą Maestro Jerzego Sobeńki wystąpiła Orkiestra Obligato i piątka wspaniałych śpiewaków operowych: dwie sopranistki i trzech tenorów. Ogromne wrażenie zrobił na mnie także występ wybitnych artystów Teatru Roma, którzy w scenerii krakowskiej pokazali fragment musicalu Andrew Lloyda Webbera „Upiór w Operze”. Nie zapomnę także koncertu Vadima Brodskiego. Wybitny skrzypek podczas występu w Filharmonii Krakowskiej wykonał z okazji 30-lecia mojej pracy zawodowej specjalny utwór – „Tango Jalousie” opowiadający o zazdrości i zawiści. Wielkim przeżyciem był dla mnie także koncert fortepianowy uczniów szkół muzycznych – laureatów ogólnopolskich i międzynarodowych konkursów pianistycznych z klasy fortepianu pani mgr Jadwigi Błażowskiej.

- Konferencja to nie tylko nauka, ale również spotkania i wymiana doświadczeń. Czy jedno może istnieć bez drugiego?
Wydaje mi się, że nie. Uczestnicy przyjeżdżają do Krakowa po pierwsze po to, by wysłuchać najnowszych doniesień naukowych, wspólnie podsumować mijający rok w nauce, ale także w ich codziennej praktyce. Natomiast, jak już wspominałem, udało się nam stworzyć również bardzo trwałe więzy międzyludzkie, które nazwaliśmy Rodziną Kurzawiady. Dlatego Sympozjum to też okazja, żeby się ze sobą spotkać i poczuć klimat Krakowa. Tę potrzebę spotkania najwyraźniej widzieliśmy w czasie pandemii. Wiele osób przyjechało do nas mimo restrykcyjnego reżimu pandemicznego. Natomiast od uczestników, którzy oglądali nas online, płynął przekaz, że kolejny raz chcą być z nami „na żywo”, żeby znowu poczuć się Rodziną Kurzawiady.
- Jak udało się utrzymać tak wysoką frekwencję i prestiż konferencji przez tyle lat w obliczu rosnącej liczby innych wydarzeń naukowych?
Na wieloletni sukces konferencji musiało złożyć się wiele czynników. Po pierwsze, przyjazna atmosfera i bardzo dobry, drobiazgowo przygotowany program merytoryczny. Istotna jest także oprawa samego wydarzenia oraz spotkania pozanaukowe. Nasi uczestnicy chętnie korzystają z przedstawień teatralnych, operetkowych, musicalowych. Spotykają się z wybitnymi artystami związanymi z Krakowem.
Pozwolę sobie tu wymienić Piwnicę pod Baranami, Andrzeja Sikorowskiego czy Grzegorza Turnaua. Dbamy także o aspekty duchowe i wiemy, że uczestnicy Sympozjum również mocno sobie je cenią. Tradycją Kurzawiady są msze święte, które początkowo odbywały się w katedrze na Wawelu, a od kilku lat celebrowane są w bazylice Mariackiej. Nabożeństwa mają niezwykłą atmosferę i wiem, że wielu gości Kurzawiady uczestniczy w nich regularnie.
Warto również wspomnieć, że nasza konferencja jako jedna z nielicznych nadal przygotowuje, z dbałością o każdy szczegół, program wydarzenia drukowany na papierze. Co roku, wyjeżdżając z Kurzawiady, nasi goście już pytają nas, co planujemy na przyszły rok. To dla nas bardzo miłe, choć oczywiście staramy się nasz program – zarówno merytoryczny, jak i pozanaukowy – przynajmniej przez jakiś czas trzymać w tajemnicy.
- Czy praca nad Kurzawiadą kiedyś się kończy? Czy ma Pan taki czas w roku, kiedy nie myśli Pan już o poprzedniej konferencji i jeszcze nie myśli o kolejnej?
Pracujemy właściwie cały rok. Chociaż tuż po Sympozjum mamy czas na krótki oddech, kiedy w zasadzie przestajemy myśleć o Kurzawiadzie. Chociaż i wtedy otrzymuję listy, telefony z podziękowaniami, uczestnicy i goście dzielą się wspomnieniami z zakończonej konferencji. Natomiast już miesiąc po zamknięciu Sympozjum staramy się wypracować szkieletowy program kolejnego i zaplanować nowe, jeszcze ciekawsze działania. Natomiast od kilku lat pewnym problemem jest budżet i musimy mocno się napracować, żeby Sympozjum finansowo się spinało.

- Wobec tego co dalej z Kurzawiadą? Panie profesorze, jaka będzie przyszłość konferencji?
Powiem szczerze, że zastanawiałem się, czy nie zakończyć Sympozjum. Natomiast usłyszałem od wielu kolegów, których spotkałem na innych konferencjach, że szkoda by było tych trzech dekad i żebyśmy Kurzawiady nie kończyli. Postanowiliśmy więc, że będziemy kontynuować w przyszłości nasze spotkania, może w nieco innej formie, nie tak kosztownej jak dotychczas. Natomiast myślę, że Rodzina Kurzawiady nadal będzie chciała odwiedzać jesienny Kraków.
- Panie Profesorze po trzech dekadach organizacji konferencji i wielu latach pracy zawodowej z czego jest Pan najbardziej dumny?
Jestem dumny, że konferencja przetrwała tyle lat i w tym roku możemy świętować jej 30-lecie. Alergologia to młoda specjalizacja, która stale dynamicznie się rozwija, podobnie jak konferencje z nią związane. Mimo jednak wysypu tego rodzaju wydarzeń nasze Sympozjum nadal cieszy się popularnością i jest chętnie odwiedzane. Moją dumą jest także Klinika Alergologii i Pneumonologii w Rabce. Cieszę się, że przez tyle lat mogłem w niej pracować i ją rozwijać.
To dla mnie także bardzo ważne, że miałem możliwość przekazania kliniki w świetne ręce prof. Łukasza Błażowskiego. Z radością patrzę, jak buduje się w niej nowy, młody zespół lekarzy, który kontynuuje tradycje Rabczańskiej Szkoły Alergologii. Cieszę się również, że już drugi raz lekarze z Rabki będą mieli okazję podczas Kurzawiady zaprezentować najciekawsze przypadki, z którymi zetknęli się w klinice.
Dumą napawa mnie także dobra, wieloletnia współpraca z całym zespołem organizującym Sympozjum. W tym miejscu nie mogę nie wymienić pani dyrektor Zofii Cześnikiewicz, która pielęgnuje ducha Kurzawiady, wspaniale czuwa nad organizacją Sympozjum, dobrą atmosferą i samopoczuciem uczestników. To bardzo ważne, żeby na swojej drodze znaleźć ludzi z pasją, którzy co roku z takim samym zaangażowaniem rozpoczynają pracę nad kolejną Kurzawiadą.
Dziękuję za rozmowę
Agnieszka Kalinowska









