Fot. W. Dyga
Z dr hab. Dorotą Myszkowską z Krakowskiej Stacji Monitoringu Aerobiologicznego Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego – rozmawialiśmy o tym, jak działa system ostrzegania alergików i które miesiące są szczególnie bogate w pyłki roślin.
_________________________________________
– Czy wakacje to dobry czas, żeby rozmawiać o alergiach? Zawsze mówi się, że to wiosna jest najgorsza dla alergików.
Dr hab. Dorota Myszkowska: Lato, to właściwie najlepsza pora roku na taką rozmowę, bo to jest właśnie najtrudniejszy czas dla alergików. Większość osób z alergią wziewną – bo o nich mówimy – jest uczulonych na pyłek traw, a w czerwcu zaczyna się okres najwyższych stężeń i najsilniejszych objawów, które mogą utrzymywać się jeszcze nawet do początku września. Wiosną owszem, pylą drzewa, ale na nie uczulonych jest zaledwie kilkanaście procent osób z alergią pyłkową, natomiast na trawy – w granicach dziewięćdziesięciu procent.
– Tylko trawy pylą latem?
– Głównie są to trawy, ale też inne rośliny zielne, które nazywane są popularnie chwastami. To mogą być: babki, szczaw, pokrzywa – uwalniająca dużo pyłku, choć nie jest tak bardzo alergenna. W sierpniu i we wrześniu dochodzą jeszcze bylice – jest ich sporo na różnych nieużytkach i w niektórych regionach ambrozja, to są silne alergeny.
– Jakie objawy powinny zwrócić naszą uwagę?
– Przy uczuleniu na pyłek roślin – pojawia się lejący, wodnisty katar, który trwa na pewno dłużej niż tydzień. Do tego często dochodzą: świąd nosa, kichanie i zapalenie spojówek – czyli przekrwione, swędzące, piekące po potarciu i łzawiące oczy. To są klasyczne objawy, a mogą jeszcze pojawiać się nietypowe – w obrębie jamy ustnej, które są efektem alergii krzyżowej. Takie osoby, które są uczulone na pyłek – szczególnie drzew, ale też trochę traw mogą odczuwać szczypanie, pieczenie warg, języka – po zjedzeniu niektórych surowych warzyw i owoców.
Jeżeli objawy powtarzają się przez dwa, trzy sezony – to warto umówić się do poradni alergologicznej i zrobić badania diagnostyczne.
– No to wyjaśnijmy teraz: skąd wiemy co pyli danym momencie i z jakim natężeniem? Poza tym, że mamy wiedzę ogólną, to mamy też pomiary?
– Są prowadzone regularne pomiary stężenia pyłków, ale też zarodników grzybów w powietrzu. W Krakowie mamy stację monitoringu, która jest u nas, w Zakładzie Alergologii Klinicznej i Środowiskowej Collegium Medicum UJ. Aparat stacjonarny umieszczony jest na dachu przy ulicy Kopernika. To jest dobry punkt pomiarowy, bo znajduje się na wysokości około 20 metrów i nie jest osłonięty przez inne budynki. Komunikaty są aktualizowane regularnie i podawane co tydzień, razem z prognozą pyłkową. Jak to działa? W aparacie kręci się specjalny bęben pokryty lepną taśmą, do której przyklejają się różne cząsteczki z próbek powietrza. Po wyciągnięciu taśmy wykonywane są preparaty mikroskopowe. Ziarna pyłku są wybarwiane i oglądane pod mikroskopem. Dzięki temu, widzimy – co jest w powietrzu i co wdychamy. Nas szczególnie interesują pyłki roślin i zarodniki grzybów. Dążymy też do wprowadzenia pomiarów automatycznych – żeby móc częściej przekazywać komunikaty. W Polsce nie ma jeszcze takich regularnie działających mierników, które same przesyłają dane. W krajach europejskich są natomiast wprowadzane prototypy w fazie testowania.
– A w tym momencie, jak często podawane są komunikaty?
– W sezonie, podawane są dwa razy albo raz w tygodniu. Osoba obsługująca aparat wychodzi na dach, ściąga taśmę i wymienia ją na nową. Tutaj nie ma przestoju i monitoring działa praktycznie bez przerwy, przez cały rok. Następnie jest obróbka laboratoryjna i oglądanie materiału. Trzeba zidentyfikować pyłek i później jeszcze wyliczyć stężenie oraz określić: czy jest ono wysokie czy niskie. To jest bardzo ważne dla alergików, żeby podać: jakie jest zagrożenie i czy prognozowany jest jego wzrost czy spadek tego, co pyli.
Zawsze pojawia się komunikat słowny i graficzny. Informujemy też osoby, które mają objawy alergii jamy ustnej – jakich pokarmów powinny unikać. To są przede wszystkim surowe warzywa: marchewka, seler i owoce, takie jak: jabłka, śliwki, morele i inne pestkowe oraz kiwi, banan, a także: kiełki, miód oraz niektóre przyprawy. Mówimy o sytuacji, gdy przy dotyku warg, policzków, podniebienia i języka surowym pokarmem – może pojawić się: świąd, szczypanie, pieczenie i obrzęk. Należy wtedy przerwać jedzenie, przepłukać jamę ustną i ewentualnie wziąć jakiś lek przeciwhistaminowy. Te objawy pojawiają się szybko i po krótkim czasie przechodzą.
– Czy w trakcie tych pomiarów może wydarzyć się coś, co jeszcze zaskakuje? W zasadzie wiemy jaki jest sezon i co pyli w tym czasie. Wszystko jest takie przewidywalne? Czy zdarzały się jakieś niespodzianki?
– Zauważyliśmy, że wzrasta stężenie pyłku leszczyny. W Krakowie nie nasadzało się właściwie leszczyn w ostatnim czasie – więc musimy zastanowić się, dlaczego tak jest. W ostatnich latach, obserwujemy też, że coraz wcześniej zaczyna się sezon pyłkowy w przypadku drzew – głównie brzozy. O tym mówi się też w innych miastach, a jako przyczynę wskazuje – zmiany klimatu i to, że mamy cieplejszą wiosnę. Aktualny sezon rozpoczął się właściwie już między świętami Bożego Narodzenia, a Nowym Rokiem – bo wtedy, w analizach pojawiło się trochę ziaren pyłku leszczyny. Z kolei w 2016 roku, mieliśmy napływ pyłku brzozy – jeszcze przed „naszym” lokalnym sezonem. Z analiz wynikało, że odpowiedzialna wówczas była chmura pyłu znad Sahary z drobinkami piasku – z którym przyleciał do nas pyłek brzóz, kwitnących na południu. I to był powód bardzo wysokich stężeń w Polsce południowej – kiedy nikt się ich nie spodziewał. W Krakowie zauważyliśmy też, taką cykliczność silniejszego pylenia brzozy – co dwa lata.
– To kiedy alergicy mogą poczuć ulgę? Jaki okres jest dla nich najspokojniejszy?
– Osoby z alergią wziewną, pyłkową – odpoczną od połowy października do stycznia, a czasem do marca. Zarodniki grzybów występują jednak przez cały rok – ale to jest zdecydowanie mniejszy problem.
Dziękuję za rozmowę.
Kamila Konturek-Ziemba