25 – letnia Oliwa próbowała już większości żelek dostępnych na rynku. Oczywiście miała swoje ulubione, ale chętnie sięgała też po nowości. Tak było tym razem. W sklepie spożywczym w pobliżu swojego bloku natknęła się na żelki porzeczkowe. Takich jeszcze nie próbowała. Bez wahania kupiła paczkę. W domu od razu postanowiła ją otworzyć. Po skosztowaniu kilku łakoci źle się poczuła. Nagle zaczęła się pocić, kasłać, miała duszności i nudności. Na szczęście nie była w domu sama. Maciek, chłopak Oliwii wezwał pogotowie i uratował dziewczynie życie. 25 – latka trafiła do szpitala.
Diagnostyka – czy to alergia na żelki?
Po wyjściu ze szpitala Oliwia poszła do alergologa. W szczegółowym wywiadzie lekarskim okazało się, że dziewczyna miała w przeszłości objawy alergii. Dochodziło do nich po zjedzeniu surowej ryby, jednak upieczoną tolerowała dobrze. Oliwia nie jadła ryb przed wystąpieniem wstrząsu anafilaktycznego, dlatego lekarz zdecydował o przeprowadzeniu szczegółowej diagnostyki w postaci testów molekularnych.
Rozwiązanie zagadki
Testy z krwi pozwoliły jednoznacznie stwierdzić u Oliwii alergię na rybi kolagen. Co wyjaśniało wystąpienie nadwrażliwości w przeszłości po spożyciu surowej ryby. Objawy alergii po upieczeniu mięsa nie występowały, ponieważ kolagen tracił wtedy swoje alergizujące właściwości. Ale co wspólnego z rybą mają żelki, które Oliwia zjadła? Okazało się, że łączy je właśnie… rybi kolagen, który znalazł się w składzie żelek.
Anna Suchora